Zgłosiłam się do udziału w akcji wolontariackiej Fundacji PZU w ramach Kampanii „Kochasz? Powiedz STOP Wariatom Drogowym” razem z moimi nastoletnimi dziećmi. Nie tylko dlatego, że problem braku kultury jazdy i nieodpowiedzialnych zachowań kierowców na drodze (również w stosunku do pieszych) jest dla nas zauważalny i nie tylko ze względu na to, że już w pierwszej edycji wszystkim nam spodobał się jej motyw przewodni oraz pozytywny przekaz. Kierowała nami również zwykła ciekawość, a także chęć uczestniczenia w czymś, czego jeszcze nie robiliśmy.
Jako miejsce wybraliśmy moją rodzinną miejscowość, czterdziestotysięczną Nową Sól. Pojechaliśmy więc ubrani w koszulki z logo PZU i wyposażeni w karton niebiesko-białych serduszek. Ten główny gadżet akcji jest w tym roku jeszcze fajniejszy, bo pachnie.
Na miejscu skontaktował się z nami Naczelnik Wydziału Ruchu Drogowego i wyjaśnił, gdzie czekają na nas policjanci. Wspólne kampanijne patrole pojawiły się w dwóch miejscach. W jednej z okolicznych miejscowości, na trasie S-3, na bardzo niebezpiecznym odcinku tej drogi, gdzie doszło już do wielu wypadków, a także na jednej z bardziej ruchliwych ulic w pobliżu dwóch nowosolskich osiedli. Policjanci przywitali nas z sympatią i otwartością, bo doskonale pamiętali ubiegłoroczną edycję kampanii. Wyrywkowo zatrzymywali dla nas samochody i wraz z nami czynnie w niej uczestniczyli, wyjaśniając co i po co dziś wspólnie robimy dla poprawy bezpieczeństwa pieszych.
Patrol trwał co prawda krótko, bo około 2 godziny, ale były to najbardziej pouczające
i zabawne dwie godziny, jakie ostatnio miałam okazję przeżyć.
Reakcje kierowców i pasażerów były bezcenne. Najpierw, prawie za każdym razem, widoczna była na ich twarzach obawa, a kiedy zauważali nas z serduszkami - ulga, uśmiech, a następnie bardzo spontaniczne, ciekawe i serdeczne reakcje. Ludzie znali kampanię z reklam telewizyjnych, przerywali nam wpół zdania, mówiąc: „KOCHASZ?” lub kończyli je bezbłędnie, mówiąc: „STOP Wariatom Drogowym!”.
Rozdałem „wór” serduszek w parę godzin. Powodowały one u kierowców 9/10 razy uśmiech, czasem zdecydowaną ulgę, gdy skutkiem zatrzymania była dla kierowcy/pasażera jedynie informacja o akcji oraz wręczone serduszko. Poczucie humoru policjantów drogówki i ich historie „z życia wzięte” - nie do spamiętania.
Byli zaskoczeni, że wolontariusze Fundacji PZU pojawili się właśnie w ich mieście. Znalazło się nawet kilka aut, w których na lusterku wewnętrznym wisiały już serduszka z ubiegłorocznej edycji Kampanii.
Jeśli chodzi o atmosferę i współpracę z policją, to trudno to opisać słowami. To było rewelacyjne. Wolontariuszem byłem po raz pierwszy w życiu, stąd z dużą dozą dystansu podchodziłem do tego wyzwania. Jestem mile zaskoczony. Kampania została bardzo dobrze przyjęta, większość kontrolowanych kierowców entuzjastycznie do niej podchodziła i z uśmiechem na twarzy przechodziła każdy z kolejnych jej etapów. Nie zabrakło także takich osób, które widząc, że to nie jest taki zwykły patrol, zawracała na rondzie i jechała na tyle powoli, aby wymusić na policjancie zatrzymanie do kontroli. Polecam każdemu, kto jeszcze nie spróbował.
Nie tylko kierowcy, ale i pasażerowie rozumieli przekaz, podzielali naszą argumentację. Nie trzeba chyba dodawać, że same serduszka z zabawnymi wpisami, rysunkami i do tego zapachowe zrobiły absolutną furorę wśród kierowców.
Jak oceniam całą akcję z perspektywy wolontariusza? Uważam, że takie dotarcie do człowieka (kierowcy i pasażera) bezpośrednio na drodze i wywołanie w jego wyobraźni obrazu bliskiej osoby na przejściu dla pieszych, oraz osobistej refleksji na temat bezpieczeństwa pieszych w ogóle, ma niesamowitą moc.
Policjanci byli dość zaskoczeni, że pracownicy się angażują w takie akcje z własnej woli. Zapytali mnie, dlaczego się zgłosiłam. Moja odpowiedź: „A dlaczego nie? Jeśli choć przez chwilę jeden kierowca dzięki serduszku zwolni, a droga stanie się bezpieczniejsza, to i ja będę szczęśliwsza, że coś zrobiłam dla siebie i innych.”
Mieliśmy wielką frajdę z udziału w tej akcji, z radości obdarowanych kierowców oraz prawdziwego współuczestniczenia w niej razem z Policją i nie zmienił tego nawet ponad trzydziestostopniowy upał.
Dominika Poźniak
RCLS PZU w Poznaniu