Ale w jego ojczyźnie trwała wojna, a on nie chciał dać się zabić – tak, jak jego kuzyni. Wybrał los uchodźcy. Szybko dostrzeżono jego biegowy talent i choć mieszkał w obozie, nie pozwolono mu zapomnieć o sporcie. W swojej nowej ojczyźnie szybko stał się nadzieją na sukcesy. Bił rekordy kraju, wygrywał. Aż przyszła kontuzja. Przerwa, zniechęcenie, trudny powrót
Znów walczył. I znów stracił wiarę w sens tej walki, bo pieniędzy zarobionych na bieżni było za mało, by się z biegania utrzymać. Znów postanowił wyemigrować. Tym razem tam, gdzie była praca. Ciężka, fizyczna, nużąca, ale pewna. Bez sportu wytrzymał ponad dwa lata. Ale poddał się wyzwaniu, bo czuł, że nie pokazał wszystkiego. Wrócił by mieć pewność, że w bieganiu naprawdę dał sobie szansę. Zaczął na nowo. Po roku treningu, od zwycięstwa w Maratonie Warszawskim dzieliło go 400 metrów. Przegrał, bo zabrakło mu sił by odeprzeć atak. Na mecie nie wierzył w to, co się stało. 12 miesięcy później wrócił silniejszy, bardziej pewny siebie i swych umiejętności. I nie pozwolił wyprzedzić się nikomu. Zwyciężył w najważniejszym polskim maratonie. Teraz, dzięki wsparciu m. in. PZU, może spokojnie przygotowywać się do kolejnych startów.
Historia Yareda Shegumo to historia porażek, upadków i niezwykłej woli podnoszenia się z kolan i walczenia o swoje - pomimo przeciwności.
Wielkimi krokami zbliża się 36. PZU Maraton Warszawski. Już 28 września br. tysiące biegaczy wyruszy na trasę ponad 42 kilometrów. Będziecie tam mogli spotkać i porozmawiać z Yaredem, który m.in. poprowadzi „bieg na piątkę”.
Obejrzyjcie film na temat Yareda Shegumo przygotowany przez Fundację „Maraton Warszawski” #droganaNarodowy