O pracy Super W, czyli wolontariusza SZLACHETNEJ PACZKI rozmawiamy z 22-letnią Karoliną, studentką geografii z Krakowa, 42-letnią Agnieszką, mamą dwóch dorosłych synów, pracującą w Fundacji PZU i 29-letnim Michałem z Dąbrowy Górniczej, pasjonatem kina, pracownikiem PZU.
Dlaczego zostaliście SuperW?
Karolina: Do udziału w wolontariacie namówiła mnie koleżanka, która rok wcześniej była zaangażowana w SZLACHETNĄ PACZKĘ. Mówiła, że było to dla niej duże przeżycie, opowiadała o wszystkim z wypiekami na twarzy. Pomyślałam, że skoro studiuję i mam trochę wolnego czasu, mogę go poświęcić na to, żeby komuś pomóc. Nigdy wcześniej nie byłam zaangażowana w wolontariat, chciałam się przekonać, jak to jest, zrobić coś dobrego, doświadczyć emocji, o których tylko słyszałam. Wybrałam SZLACHETNĄ PACZKĘ i nigdy tego nie żałowałam!
Michał: Zainspirowało mnie bycie Darczyńcą i przygotowywanie Paczki w ubiegłym roku. Pamiętam przyjazd do magazynu w rejonie (Będzin), w którym robiliśmy Paczkę wspólnie z moimi kolegami i koleżankami z Dąbrowy Górniczej. Panowała tam megapozytywna i ciepła atmosfera, zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci, aż byliśmy w lekkim szoku. Ten czynnik spowodował w głównej mierze, że zostałem SuperW właśnie w Będzinie. Dużo także dały mi szkolenia z pracownikami Stowarzyszenia WIOSNA, które pozwoliły mi świadomie podjąć decyzję o byciu SuperW.
Agnieszka: Zawsze byłam Darczyńcą i tak się składało, że rodziny, które wybierałam, nie życzyły sobie kontaktu. Chyba trochę żałowałam, że nie mogę ich poznać. Nosiłam się z zamiarem zostania SuperW, ale dopiero informacja o tym, że w moim rejonie brakuje wolontariuszy, przesądziła o mojej decyzji.
Jakie były Wasze wyobrażenia o pracy wolontariusza?
Michał: Każdy wolontariat jest inny i ma inne założenia. Z wolontariatem związany jestem już od czasów szkoły średniej, więc mam spore doświadczenie. Jeśli chodzi o bycie SuperW, to jak na razie spełniły się wszystkie moje oczekiwania i wyobrażenia. Jest to wolontariat bardzo złożony, wiąże się z nim wielka odpowiedzialność. Oprócz decyzji o włączeniu bądź też nie - rodziny, trzeba odnaleźć w sobie umiejętności komunikacji, negocjacji oraz logistyki.
Agnieszka: W zasadzie to wiedziałam tylko tyle, że wolontariusz spotyka się z rodzinami. Zaskoczył mnie rozbudowany system szkoleń, czuję, że tworzymy paczkową rodzinę, mamy częste spotkania z Liderem, dużo rozmawiamy i dzielimy się swoimi spostrzeżeniami i pomysłami. Przed każdym kolejnym wyzwaniem, jak np. wizyta u rodziny czy rozmowa z Darczyńcą, mamy do zrobienia testy na podstawie wiadomości zawartych w e-learningu. Zaskoczył mnie fakt, jak wiele czasu wymaga przygotowanie do pełnienia funkcji wolontariusza.
Co w wolontariacie jest najtrudniejsze?
Michał: Najtrudniejszy jest zawsze moment przed pierwszym spotkaniem z rodziną. Pojawia się wtedy wiele niepewności (jacy oni będą, czy będziemy umieli się porozumieć, co zastaniemy w mieszkaniu). Trudne są też decyzje, czy włączyć rodzinę do projektu. Są sytuacje, gdzie wraz z wolontariuszem towarzyszącym mamy takie samo zdanie, ale czasem pojawiają się odmienne odczucia. Nasze decyzje wiążą się z realnymi konsekwencjami tj. czy rodzina otrzyma paczkę. Zdarzyło mi się w ubiegłym tygodniu podjąć decyzję o niewłączeniu rodziny w projekt, myślę, że w ich obecnej sytuacji paczka im nie pomoże.
Karolina: Przekraczanie siebie, pokonanie swojej strefy komfortu. Wyjście ze świata, w którym żyjemy i dotarcie do ludzi żyjących w skrajnej biedzie. Trudne są też rozmowy z rodzinami, ciężko wtedy opanować swoje emocje. Przychodzimy jednak do rodzin z konkretnymi pytaniami, które musimy zadać, by przekonać się, czy faktycznie nasza pomoc jest potrzebna. Warto również podkreślić kwestię odpowiedzialności. To my, wolontariusze decydujemy o tym, czy rodzina zostanie włączona do projektu.
Od naszej poprawnej oceny sytuacji zależy, czy nasza pomoc będzie szansą na zmianę, czy demoralizacją. Zdarza się, że między tymi sytuacjami jest naprawdę cienka granica, trzeba się natrudzić, by mieć pewność, że rodzina powinna otrzymać paczkę.
Agnieszka: Najtrudniejsze jest dla mnie przygotowanie opisu rodziny. Od tego zależy, czy znajdzie się dla niej Darczyńca. Opis nie może być za długi, musi zawierać podstawowe informacje, ale najważniejsze jest ukazanie rodziny i problemów, z jakimi się zmaga. Po kilku wizytach i rozmowach wiem o nich bardzo dużo i najchętniej wszystkie te informacje zawarłabym w opisie. Cieszę się jednak, że będę w telefonicznym kontakcie z Darczyńcą, wówczas będą mogła resztę po prostu dopowiedzieć.
Jak radzisz sobie w kontakcie z rodzinami?
Agnieszka: Ja ogólnie nie mam problemu z kontaktem z ludźmi, lubię nawiązywać nowe znajomości, dlatego bez problemu przychodzi mi nawiązanie rozmowy z odwiedzanymi rodzinami. Wchodząc do nich, zawsze staram się powiedzieć im coś miłego typu: jak tu u Państwa czyściutko albo jak ładnie itp. Ostatnio byłam u rodziny, która nie zapłaciła za prąd i w tych ciemnościach przy latarce wypełniałam arkusze, nie wiedziałam co im powiedzieć na powitanie, w tych ciemnościach nic nie było widać, więc powitałam ich słowami: Ale tu państwa cieplutko, aż chce się wejść…
Karolina: Kontakt z rodzinami jest sprawą bardzo indywidualną, ta relacja zależy nie tylko od wolontariusza, ale również od osoby, do której docieramy. Zdarza się, że jest to rodzina wielodzietna, dzieci się cieszą, przytulają, siadają na kolanach. Są jednak też sytuacje, kiedy docieramy do domu osoby starszej, małomównej, która jest zawstydzona swoją sytuacją życiową i potrzebuje czasu, by się na nas otworzyć. Nie zmuszamy takiej osoby do niczego, tylko czekamy na odpowiedni moment. Najczęściej, po pewnym czasie zaczyna się otwierać i ufać, że naprawdę chcemy jej pomóc.
Michał: Staram się być otwarty i pozytywnie nastawiony. Niczym się nie zrażam i nie nastawiam negatywnie. Bardzo ważne jest, żeby uważnie słuchać domowników, obserwować wszystko naokoło, dopytywać i nie bać się trudnych i ciężkich tematów. Nigdy nie wiemy, co wspólnie z wolontariuszem towarzyszącym zastaniemy w każdym z domów. Odwiedziliśmy 6 rodzin i w każdej rodzinie była inna sytuacja. Spotykamy różne problemy i trudności.
W Szlachetnej Paczce chodzi o mądrą pomoc, a niekiedy mądrzejsze będzie to, że tej paczki nie przydzielimy i może właśnie to nasunie rodzinie jakaś refleksję.
Co możesz poradzić osobom, które będą przygotowywały paczki dla rodzin?
Michał: Świadomie i odpowiedzialnie wybrać rodzinę, dla której chcemy przygotować paczkę. Zwróćcie uwagę na ich potrzeby, na to, czy jesteście w stanie im sprostać. Czasem nasz wybór może tą rodzinę skrzywdzić, a znalazłby się darczyńca, który będzie w stanie zaspokoić potrzeby rodziny.
Karolina: Kompletowanie zawartości paczek to wielka przyjemność, która na długo pozostaje w naszej pamięci. Każda paczka jest inna, każda zawiera inne produkty, bo też każda rodzina i jej potrzeby są inne. Powinniśmy pamiętać również o upominkach specjalnych, które także znajdują się w liście potrzeb. Są to najczęściej drobne rzeczy, takie jak książka, apaszka, słodycze, które wywołują prawdziwy uśmiech na twarzy każdego członka rodziny. Dobrym pomysłem jest też kartka świąteczna z życzeniami. Pomimo tego, że rodzina i darczyńcy często się nie spotykają, kartka jest symbolicznym znakiem tego, że paczki są prawdziwym, świątecznym prezentem.
Agnieszka: Bardzo proszę, aby przygotowywać paczki z szacunkiem do osób, które chcemy nimi obdarować, róbmy je z sercem i niech stale przyświeca nam myśl: czy ja cieszyłbym się z dostania czegoś takiego… Uczulam, aby nie robić przy okazji porządku w swoich szafach i przekazywać starych zniszczonych rzeczy. Nie o to chodzi w tej akcji.
Należy pamiętać, że rodziny są w trudniej sytuacji, a my dając im prezent, mamy sprawić, aby poczuli się dowartościowani i ważni. Paczka niesie ze sobą przekaz, że jest ktoś, komu zależy, aby rodzina miała nie tylko wyjątkowe święta, ale także żeby dostała impuls do zmiany swojej sytuacji.
Czy warto odważyć się i zawieźć gotowe paczki do rodzin, czy lepiej zostawić je w weekend 13-14 grudnia w magazynie SZLACHETNEJ PACZKI?
Agnieszka: To rodzina decyduje o tym, czy chce mieć kontakt z Darczyńcą. Wybierając rodzinę możemy się o tym dowiedzieć. Jeżeli wybrana przez nas rodzina chce poznać Darczyńcę, to gorąco zachęcam do wizyty. To są niezapomniane chwile i wielka przyjemność z radości, jaką dajemy innym. Często, dzięki takim okazjom, zawiązują się wieloletnie przyjaźnie. Ola Borończyk z Oddziału PZU Łodzi do dzisiaj jest w kontakcie z rodziną, którą poznała w zeszłorocznej edycji SZLACHETNEJ PACZKI i zbiera zakrętki dla niepełnosprawnej dziewczynki na nowy wózek inwalidzki.
Michał: Nawet jeśli rodzina wyraża chęć spotkania się z darczyńcą, to wolontariusz powinien ocenić, czy takie spotkanie powinno mieć miejsce czy też nie. W ubiegłym roku patrzyłem na to tylko od strony Darczyńcy i bardzo zależało mi na spotkaniu z rodzinami, dla których przygotowaliśmy paczki. W tym roku już patrzę na to trochę inaczej, bo odwiedziłem rodziny, które będą w projekcie i wiem, z jakimi trudnościami muszą walczyć na co dzień. Prezent w postaci paczki jest też sprawą bardzo intymną i niekiedy rodzina chce tą radość przeżywać sama. Pojawia się także czynnik oczekiwań Darczyńcy co do reakcji rodziny na jego paczkę. Jeśli ta reakcja nie będzie adekwatna do jego wyobrażeń, on sam może się rozczarować.
Karolina: Na pewno nie można nikogo zmuszać do takiego spotkania, bo może ono przynieść całkowicie odwrotny skutek. Zdarzało się jednak, że darczyńcy, którzy przygotowywali paczki i spotykali się z rodzinami, nawiązywali z nimi głębsze relacje, nawet przyjaźnie, które owocowały wspólną wigilią. Niektórzy wolą zostawić paczki w magazynie i też należy to uszanować. Być może, zdają sobie sprawę z tego, że spotkanie będzie dla nich zbyt dużym ładunkiem emocjonalnym i mogą nie poradzić sobie w takiej sytuacji. Każdy człowiek jest inny i w każdym drzemią inne emocje. Najważniejsze jednak, że są ludzie, którzy chcą pomagać i robią to w naprawdę cudowny sposób.
Jeśli i Ty czujesz się na siłach, by podjąć wyzwanie i chcesz dołączyć do drużyny SuperW by nieść w tym roku pomoc najbiedniejszym rodzinom, nie czekaj - zgłoś się. Na stronie superw.pl trwa rekrutacja wolontariuszy.