Gdy pojawiła się informacja o letniej edycji projektu Akademii Górskiej, której ideą jest promowanie bezpieczeństwa w górach i świadomej turystyki, wiedziałam, że to coś dla mnie. Warsztaty o bezpiecznym poruszaniu się po górach w lecie (turystyka, wspinaczka, nawigacja) oraz udzielania pierwszej pomocy, prowadzone przez doświadczonych TOPR-owców, to było coś!
Z całej oferty warsztatów musiałam wybrać tylko jeden. Kusiły te z poruszania się po ferratach, poruszania się po terenie eksponowanym, wspinania, nawigacji czy pierwszej pomocy w górach. Chciałam być na wszystkich! Ostatecznie, wybór padł na „wycofywanie się ze ścian bez stałych stanowisk zjazdowych”.
Zbiórka w niedzielę o 7:00 pod centralą TOPR. Nasz nauczyciel – Marek, przewodnik wysokogórski IVBV – zabrał nas do Morskiego Oka i potem dalej, w górę. Zajęcia odbywały się na Mnichu. Tam już w praktyce mogliśmy przetestować zakładanie stanowisk i zjazdów. Wiedza taka jest niezbędna, jeśli chce się wspinać w górach, nie tylko w Tatrach.
Zajęcia uzmysłowiły nam, jak postępować, kiedy musimy wycofać się ze wspinaczki, np. ze względu na załamanie pogody, kontuzje, zbyt małą ilość czasu dla dokończenia danej drogi czy innych nieprzewidzianych okoliczności. Marek pokazał nam, jak to robić, by było bezpiecznie, jak osadzać sprzęt w skale, korzystać z naturalnych ułatwień, „sprzedał” kilka własnych, świetnych patentów, wypracowanych przez lata doświadczeń w górach całego świata. Równocześnie zwracał nam uwagę na najczęściej popełniane przez wspinaczy błędy i przyczyny wypadków.
Każdy miał szansę samodzielnie założyć stanowisko zjazdowe w terenie, a Marek na bieżąco korygował ewentualne błędy i czuwał nad naszym bezpieczeństwem. Temat warsztatów był tak obszerny, że niemożliwy do przekazania w jeden dzień. Trudno w tak krótkim czasie przygotować się do pełnej samodzielności, ale otrzymaliśmy naprawdę solidną dawkę ważnych informacji. Do tego, atmosfera zajęć była genialna. Bardzo szybko zaczęliśmy współpracować jako grupa oraz jako zespoły, gdy omawiane zagadnienie wymagało takiego podziału. Takie są właśnie góry – zbliżają i jednoczą. A nauce towarzyszyły salwy śmiechu, gdy nasz nauczyciel wtrącał anegdotki z życia wzięte.
Smutek ogarnął nas dopiero, gdy po kolejnym zjeździe Marek skierował nas na ścieżkę zejściową, informując o zakończeniu warsztatów. Dla złagodzenia niedosytu przysiedliśmy jeszcze wspólnie na chwilę w schronisku, by „na gorąco” podzielić się wrażeniami. A ja czekam już na edycję zimową :)
Barbara Jabłońska
Pracownik PZU S.A. w Lublinie