Zima – ulubiona pora roku milusińskich. Już wypatrują pierwszego śniegu i marzą o sankach, lepieniu bałwana czy łyżwach na lodowisku. Beztroska zabawa, to jedno z najprzyjemniejszych wspomnień, jakie mamy z dzieciństwa – zadbajmy, by tylko takie były.
Pomagają w tym ratownicy Grupy Specjalnej Płetwonurków RP, którzy w grudniu rozpoczęli cykl spotkań z dziećmi pod hasłem „Wpływamy na bezpieczeństwo zimą”. W czasie takich spotkań uczniowie szkół podstawowych dowiadują się między innymi, że nie można wejść na lód bez odpowiedniego przygotowania i sprzętu, oraz, że nawet najgrubszy lód nie daje gwarancji, że będzie on jednakowy i bezpieczny na całej powierzchni akwenu.
O szczegółach projektu wspieranego przez PZU mówi Maciej Rokus z Grupy Specjalnej Płetwonurków Rzeczpospolitej Polskiej.
Agata Lipiec: Skąd pomysł na taką akcję?
Maciej Rokus: Jednym z wielu naszych zadań jest poszukiwanie osób zaginionych lub tych, które
wpadły do wody bo np. zarwał się pod nimi lód. Większość z nich to niestety bardzo młode osoby, które po pierwsze nie wiedziały jak sprawdzić grubość lodu i co gorsza, nie miały pojęcia jak pomóc sobie wydostać się z lodowatej wody. W myśl zasady „lepiej zapobiegać niż leczyć” uznaliśmy, że taka akcja znacznie zmniejszy tragiczne statystyki. Mieliśmy bardzo dobre doświadczenia ze współpracy z PZU w trakcie letnich szkoleń w naszej bazie w Pasymiu, dlatego nie mieliśmy wątpliwości, by zimową odsłonę projektu również przeprowadzić wspólnie. Dzięki tej współpracy akcję edukacyjną „Wpływamy na bezpieczeństwo zimą” możemy przeprowadzić szkołach w całej Polsce.
A.L.: Czego przede wszystkim powinniśmy uczyć nasze dzieci?
M.R.: Młodzież nie wie, jak się bezpiecznie zachowywać i co robić w sytuacji zagrożenia. Wiedzą mniej
więcej, czego nie robić w wodzie latem, ale rzadko które dziecko zdaje sobie sprawę z tego, że woda zimą jest dużo bardziej niebezpieczna. Moim zdaniem należy rozwijać programy, które edukują dzieci i młodzież w tym zakresie. Uważam, że sama teoria to jednak za mało. Trzeba pokazać sprzęt asekuracyjny, techniki samoratowania i wykonać wspólne ćwiczenia. Tylko taki program przyniesie oczekiwane efekty.
A.L.: Dlaczego zdecydowaliście się edukować dzieci, a nie np. rodziców?
M.R.: Młodzi dużo chętniej i łatwiej przyswajają taką wiedzę, dla nich to wręcz atrakcja, a spotkania w
szkołach pozwalają nam przekazać informacje jednorazowo dużej grupie. Biorąc pod uwagę, że rodzice w
obecnych czasach mają wiele obowiązków zawodowych i wiele innych zmartwień, uznaliśmy, że dotarcie do dzieci poprzez szkołę będzie najbardziej efektywne. Jestem przekonany, że rozmowy rodziców z młodzieżą po naszych szkoleniach spowodują, że rodzice znajdą potrzebny czas i sami zainteresują się bezpieczeństwem swoich pociech.
A.L.: Na czym polega wyjątkowość takiego spotkania, jak ono przebiega?
M.R.: Spotkanie podzieliliśmy na kilka części. Najpierw omawiamy najważniejsze zasady na prezentacji
multimedialnej. Następnie pokazujemy sprzęt asekuracyjny i ratunkowy. W ostatniej części ćwiczymy
razem z dziećmi techniki samoratowania. Na koniec, dzieci mogą pytać o wszystko, co nasunie im się podczas szkolenia.
A.L.: Jakie są reakcje na to, co pokazujecie?
M.R.: Cieszy nas duża aktywność na zajęciach – to dla nas sygnał, ze są one ciekawe. Ogromne
zainteresowanie wzbudzają emitowane filmy pokazujące naszą pracę, pokaz sprzętu ratunkowego oraz
ćwiczenia praktyczne.
A.L.: Czego spodziewacie się po tej akcji, jakie ma przynieść efekty?
M.R.: Głęboko wierzę, że nasze działania nie tylko przyczynią się do zmniejszenia statystyki utonięć, ale także pokażą, że nasz parter - PZU przykłada szczególną wagę do poprawy świadomości młodych ludzi w zakresie bezpiecznego przebywania nad wodą.
Agata Lipiec
(fot. Grupa Specjalna Płetwonurków RP)