35 lat – to więcej, niż niejeden z nas ma w tej chwili. A właśnie od tylu lat, raz do roku ulicami Warszawy biegną maratończycy. Impreza ta ma długą i ciekawą historię. Choć jeszcze dekadę temu walczyła o przetrwanie, dziś wkracza do europejskiej czołówki.
Nie byłoby maratonu Warszawskiego, gdyby nie człowiek, który 35 lat temu porwał swoim entuzjazmem i charyzmą Polaków i pokazał, że warto zadbać o swoje zdrowie - biegając. Tym człowiekiem był Tomasz Hopfer – ikona dziennikarstwa sportowego, a przede wszystkim dobry duch polskiego sportu. „Maraton Pokoju” znany obecnie pod nazwa Maratonu Warszawskiego to jego dzieło, które nieprzerwanie od 1979 roku wytycza nowe szlaki dla wszystkich entuzjastów sportów biegowych.
Fundacji „Maraton Warszawski” udało się stworzyć imprezę na najwyższym poziomie. Z każdym kolejnym rokiem wydarzenie przyciąga coraz większą liczbę uczestników. 29 września na Moście Poniatowskiego w Warszawie stanęło 11834 biegaczy, którzy wzięli udział w 35. PZU Maratonie Warszawskim oraz towarzyszącym biegu na 5 km. Metę na Stadionie Narodowym osiągnęło 8506 maratończyków i 3161 biegnących na „piątkę”. To kolejny rekord frekwencji w polskim maratonie.
"To był mój trzeci maraton, ale pierwszy, który przebiegłem zgodnie z założeniami i taktyką. Dzięki temu poprawiłem „życiówkę” prawie o 15 min. Taką dawkę pozytywnej energii, jaką dają świetni kibice, wolontariusze oraz biegacze trudno znaleźć gdziekolwiek indziej. Maraton po wielu latach stał się ważną częścią tożsamości stolicy, a kibicowanie maratończykom - jedną z najlepszych możliwości spędzenia jesiennego niedzielnego przedpołudnia dla wielu warszawiaków. Powoli, ale konsekwentnie zbliżamy się do tego, co można zobaczyć podczas maratonów choćby w Nowym Jorku, Berlinie, czy Londynie – wielkiego święta dla całego miasta i żywiołowego dopingu dla maratończyków na całej trasie. Świetnie, że swój znaczny udział w tym wydarzeniu może mieć PZU "- uważa Maciek Buczkowski, uczestnik Maratonu.
29 września 2013 roku na Moście Poniatowskiego w Warszawie stanęło 11834 biegaczy.
Chcemy się nadal rozwijać - i to szybko. Jesteśmy przekonani, że uda nam się zrealizować cel i sprawić, by Maraton Warszawski szybko osiągnął poziom co najmniej 15 tysięcy uczestników i nie utracił przy tym na jakości. Można to osiągnąć na dwa sposoby: poprzez żmudną, wieloletnią pracę albo przez połączenie sił z potężnym partnerem, który swoim wkładem finansowym umożliwi realizowanie tych działań w znacznie szybszym tempie — mówi Marek Tronina, od 12 lat dyrektor Maratonu Warszawskiego.
PZU jest jedną z najbardziej rozpoznawanych polskich marek. Pasja i ambicje Fundacji "Maraton Warszawski" oraz wiara w nasz projekt i wizję partnera jakim staje się PZU sprawiają, że mogę dziś w sposób otwarty powiedzieć, że chcemy dać już nie tylko Warszawie, ale i Polsce, wydarzenie, które bardzo szybko stanie się corocznym sportowym celem każdego aktywnego Polaka, miejscem wypraw maratońskich turystów całego świata oraz biegiem, który będzie koncentrował na sobie uwagę całego kontynentu — dodaje Marek Tronina.
"Moja przygoda z bieganiem rozpoczęła się 2 lata temu. Postanowiłem, że przed czterdziestką pobiegnę maraton. Początkowo było mi trudno przekroczyć 7 km biegu. Bardzo długo nie mogłem poradzić sobie z takim dystansem (około 2 miesięcy). Stopniowo próbowałem zwiększać dystans o 100-200 metrów, do następnego skrzyżowania itd. Przełom nastąpił zimą, gdy było naprawdę zimno i nie mogłem do domu wracać inaczej, niż po prostu biegnąc. W taki sposób udało mi się stopniowo wydłużyć dystans treningowy. Polecam bieganie wszystkim pragnącym zmienić swój sposób na spędzanie czasu. Jest to świetny sposób na poradzenie sobie z bolączkami życia codziennego. Podczas biegu uwalniają się endorfiny i biegacz czuje się szczęśliwy, zapomina o wszystkich problemach. Przełamywanie słabości podczas pokonywanych kilometrów wzmacnia, podnosi siłę woli i samoocenę" - uważa Sławomir Małysza.
Na starcie Biegu nie zabrakło także pracowników trenujących pod sztandarem PZU Sport Team, którzy po biegu podkreślali, jak ważne przy takim wysiłku jest wsparcie grupy. Dla mnie udział w maratonie to był debiut. Impreza przygotowana była perfekcyjnie. Słyszałem wiele pozytywnych opinii uczestników spoza naszej firmy. Bieg wśród koleżanek i kolegów z firmy dodatkowo motywował do walki na trasie mimo wielu momentów zwątpienia. Wszystkim, którym gdzieś kiełkuje myśl o uczestnictwie w takim biegu, polecam włączenie się do PZU Sport Team – w grupie siła – wspominał Marcin Zygmunt.
"Pierwsze 23 km udało się przebiec równym tempem razem z koleżanką. Później Agnieszka trzymała dalej równe tempo, a dla mnie powoli rozpoczynała się „ściana” i samotność długodystansowca. Wydawało mi się, że biegnę trzy razy wolniej, chociaż obiektywnie tempo spadło z niecałych 6 minut/km do nieco ponad 7 minut/km. Po kilku kolejnych kilometrach obliczyłem sobie, że nie jest jeszcze tak źle, a przy życiu utrzymywało mnie hasło „byle do palmy” (na 40 km).Po minięciu palmy wiedziałem już, że walka jest wygrana i nawet z niezłym jak dla mnie czasem 4.24 (netto). Mam jeszcze parę kilogramów do zrzucenia, zatem jest duża szansa na poprawę wyniku za rok, o ile zdrowie będzie nadal dopisywało" - twierdzi Sławek Buchholz.
Maraton Warszawski to wyjątkowa okazja do zainteresowania tematem zdrowego trybu życia szerokiego grona Polaków. Dlatego dla wszystkich zawodników 35. PZU Maratonu Warszawskiego oraz osób wspierających w tym dniu biegaczy, na Stadionie Narodowym powstała strefa, w której kibice mogli zagrzewać do sportowej walki. Gorącą atmosferę zapewniało kino 5D, ponadto, na płycie stadionu znalazła się strefa zabaw dla dzieci oraz leżaki umożliwiające wygodne kibicowanie i odpoczynek po biegu. W „Przystanku Zdrowie”, można było wykonać badania pulmonologiczne, pomiar cholesterolu, a także sprawdzić poziom cukru.
Do zobaczenia na trasie kolejnych biegów!
Agata Lipiec
Biuro Komunikacji Korporacyjnej