W jednym z konkursów na naszym profilu na Facebooku zapytaliśmy Was, o czym chcielibyście porozmawiać z Yaredem Shegumo, gdybyście mogli z nim potrenować. Zwycięzcy tego konkursu zrealizowali to marzenie podczas 1. PZU Cracovia Półmaratonu Królewskiego. Jednak wartościowych pytań było dużo więcej. Dlatego poprosiliśmy Yareda, by specjalnie dla Was odpowiedział na te najciekawsze. Odpowiedzi znajdziecie poniżej.
Yared Shegumo: Ale dużo pytań :) Największą motywacją dla mnie jest przyjemność, jaką mi sprawia bieganie. To uzależnia. Miałem przerwę 3,5 roku, bo musiałem wyjechać do Anglii, żeby zarobić na utrzymanie rodziny. Wtedy poczułem, że czegoś mi w życiu brakuje. Potem do mnie dotarło, że właśnie biegania.
[red.] A są takie dni, kiedy Ci się nie chce biegać?
Yared Shegumo: Nie mam takich dni. Jak nie biegam, to nie czuję się dobrze. Muszę pójść potruchtać, pobiegać i dopiero jak wrócę to czuję, że jest dobrze.
[red.] O czym myślisz na długich treningach?
Yared Shegumo: Różne rzeczy chodzą po głowie, ale najbardziej koncentruję się na czasie, w jakim biegnę. Ile biegam, czy za wolno, czy za szybko. Chciałbym słuchać muzyki podczas biegu, ale mnie to rozprasza – nie kontroluję wtedy tempa. Jak jest za mocna muzyka, to tempo biegu jest za szybkie. Dlatego wolę biegać bez muzyki, bo mogę wtedy słuchać siebie. Z muzyką fajnie się biega, ale nie kontroluje się wtedy swojego organizmu.
[red.] Czy poza bieganiem, robisz coś jeszcze?
Yared Shegumo: Rozciągam się, rozgrzewam, trenuję siłę biegową. A treningów pozabiegowych raczej nie robię. W piłkę nie mogę grać, bo muszę oszczędzać nogi. Czasami pójdę na basen czy saunę, ale w ramach odnowy biologicznej po długim wybieganiu, żeby się zrelaksować.
Yared Shegumo: Trzeba kochać cierpienie. Polubić ból. Trenować spokojnie. Czasami, jak mam ciężki trening, to chciałbym już go skończyć i więcej nie biegać. Ale wtedy myślę, po co to robię, do czego dążę i to pozwala mi wytrwać do końca treningu i wyjść na następny. Poza tym, robię to, bo to lubię. Nikt mnie nie zmusza do biegania. Skoro sam chciałem, to muszę próbować do końca. Dać z siebie wszystko. To pozwala osiągnąć ten cel.
Yared Shegumo: Najtrudniejsze są treningi, kiedy zbliża się start i trzeba połączyć wytrzymałość z szybkością. Trzymać tempo, wszystko robić na czas. To jest trudne i czasami tego nie lubię. Dlatego, tak jak mówiłem, trzeba lubić cierpienie. Najgorszy jest mocny trening na miesiąc przed startem. Najprzyjemniejsze są zawody i dwa tygodnie po zawodach, kiedy możesz trochę odpuścić.
Yared Shegumo: Ja nie mam ściany, rozkładam siły na cały maraton. Czasem kryzys może złapać na 10 km. Czasami czuję ból koło 37 km i wtedy trochę zwalniam, żeby odpocząć. Po chwili mogę już znów biec dalej. Jeśli chodzi o tempo, to ćwiczę je na treningach i potem próbuję je utrzymać podczas startu.
Yared Shegumo: To było moje marzenie, żeby zdobyć ten medal. Co wtedy czułem? Brak mi słów, żeby to powiedzieć. Po prostu spełniło się moje marzenie.
Yared Shegumo: W 2012 roku maraton na Mistrzostwach Polski, kiedy na 37 km naderwałem mięsień łydki i do mety biegłem z bólem.
Yared Shegumo: Brakowało mi najbardziej grupy, z którą mógłbym trenować. Na AWF-ie muszę biegać sam, dlatego często wyjeżdżam do Etiopii, bo tam mam kolegów, z którymi mogę biegać na równorzędnym poziomie.
Yared Shegumo: To było trudne. Czasami życie cię do tego zmusza. Jedyne moje marzenie to było zobaczyć, jak to jest tu żyć. Najtrudniej było się zdecydować, później jakoś się ułożyło.
Yared Shegumo: Spokojnie, intensywnie i słuchać swojego organizmu. Wtedy mnie dogonisz :)
Yared Shegumo: Jem wszystko :) Jeśli chodzi o dietę, to każdy ma inny organizm. To, co służy mi, może nie sprawdzić się u kogoś innego. Ktoś zje ze mną makaron i ja od niego nie przytyję, a jemu przybędzie kilogram. Ja jem wszystko, co chcę, bo nie mam problemu z wagą. Na pewno trzeba ograniczyć tłuszcze i słodycze. Ja na co dzień w menu mam węglowodany i białko. Zawodnicy, często przed maratonem, dwa tygodnie wcześniej jedzą białko, a tydzień przed - tylko węglowodany. Ale na mnie na przykład to nie działa. Dlatego trzeba czuć swój organizm.
Yared Shegumo: Najbardziej lubię trenować w Etiopii, po prostu biega mi się tam najlepiej. Mam kolegów, którzy ze mną trenują i duże przestrzenie z miękką nawierzchnią.
Yared Shegumo: Nie potrafię powiedzieć, jak się biega w Afryce, bo w Afryce są 54 kraje, a ja biegam tylko w Etiopii. Mogę więc powiedzieć, że najlepiej biega mi się w Etiopii. Tak samo w Europie – nie wiem, jak się biega w całej Europie. Mogę jedynie powiedzieć, że lubię biegać w wysokich górach. Tam czuję się najlepiej.
Yared Shegumo: Trudno powiedzieć za co. To był pierwszy kraj, w którym się znalazłem, jak wyjechałem z Etiopii i spodobało mi się tu. Dlatego tu zostałem. Nawet jak wyjechałem do Anglii, to wiedziałem, że tylko na chwilę, że to do Polski chcę wrócić. Trudno mi to nazwać. Po prostu traktuję Polskę jako mój kraj, mój drugi dom.
Yared Shegumo: Lepiej biega mi się w Etiopii. Co do zimy, to mięśniowo niestety nie przyzwyczaiłem się. Ciężko biega mi się, jak jest zimno – to było widać choćby podczas półmaratonu w Krakowie.
Yared Shegumo: Przyjedźcie - zobaczcie, bo inaczej się o tym mówi, a inaczej to widzi na własne oczy. Dlatego zapraszam, może razem tam potrenujemy? :)
Yared Shegumo: Jak jest czas, lubię wyjść ze znajomymi do restauracji czy do kina, pogadać z kolegami.
Yared Shegumo: Czasami tak. Jak jest ciężki trening, który źle wyjdzie, to zaczynam myśleć, dlaczego tak się stało i wtedy się to śni. Tak samo, jak jest dobrze, to często myślę, co robić dalej, żeby było jeszcze lepiej, jakie są kolejne kroki. To potem zostaje w głowie i czasem się śni.
Yared Shegumo: Lubię sernik. Ciastko też czasami zjem, ale żeby nie było za słodkie :)
Yared Shegumo: Na razie myślę tylko o dalszym bieganiu. Czas pokaże, co będzie dalej.