Alicja: „Nienawidziłam biegania”
To zawsze był sport, którego nie brałam absolutnie pod uwagę. Rower, pływanie, narciarstwo, no i może lekko ekscentryczne nurkowanie - to w tych dyscyplinach odnajdowałam przyjemność.
4 lata temu moja córka przeszła operację, a jednym z zaleceń rehabilitacyjnych było maszerowanie. Zdecydowaliśmy się na zakup bieżni tak, aby w dowolnej chwili miała dostęp do ćwiczeń. Skoro jednak zainwestowaliśmy w tak poważny zakup, to uznaliśmy, że bieżnia musi służyć wszystkim. Można powiedzieć, że zaczęłam biegać, żeby nie mieć poczucia zmarnowanych pieniędzy. :)
To właśnie na tej domowej bieżni rozpoczęła się moja przygoda z bieganiem. Uparcie wmawiałam wtedy wszystkim, że nie ma różnicy pomiędzy bieganiem na bieżni, a bieganiem w terenie. Po roku takiej suchej zaprawy wybiegłam na ścieżki leśne. Tak bardzo mnie to wciągnęło, że już na domową bieżnię nie powróciłam. Teraz nie przerażają mnie warunki pogodowe, mróz czy deszcz. Po prostu wskakuję w buty i gonię się z własnymi myślami :). Przyjemność, jaką czerpię z pomykania rankiem zaspanymi uliczkami czy wieczorem po całodziennej pracy, wynagradza wszystkie trudy i bolączki. Jestem szczęśliwa, kiedy zmęczona dobiegam do założonego celu.
Michał: „Kochałem fast-foody”
Jedzenie w barach szybkiej obsługi, piwo, częste imprezy to było coś, czego nie unikałem. Potrafiłem w drodze na zajęcia zajść na śniadanie do McDonald’s, a wracając, ponownie tam zawitać i zjeść obiad. Na stancji mieliśmy ulotki chyba wszystkich pizzerii w okolicy. Warto dodać, że przez cały ten czas nie unikałem też papierosów. Moja kondycja, o ile w ogóle możemy mówić o jakiejkolwiek kondycji, była w opłakanym stanie. Szybko okazało się, że ważę ponad 120 kilogramów! Jednak i to nie zmusiło mnie do zmiany, nie tyle odżywiania, co sposobu bycia.
Na 3. roku studiów mieszkałem z kolegą, który biegał. Kupiłem wtedy Thermo Speed’a i postanowiłem biegać razem z nim. Bo bieganie modne, bo ludzie mówią, że to fajne – ot, tak po prostu. Ostatecznie skończyło się na 2 treningach i wielkim zniechęceniu do tego sportu. A kapsułki na odchudzanie zagryzałem pizzą i popijałem piwem. Stwierdziłem z całą stanowczością, że bieganie nie jest dla mnie. Że to jest totalna głupota biegać tak bez celu. Mówiłem, że co innego gonić piłkę, a nie tak lecieć byle lecieć. No i do tego te obcisłe ubrania. Stwierdziłem, że trzeba być zniewieściałym, żeby to na siebie nałożyć.
Wszystko jednak zmieniło się w czerwcu 2011 roku. Wychodząc z domu, wziąłem do ręki buty i… zacząłem się rozglądać gdzie mogę usiąść, żeby je założyć. Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie jestem w stanie założyć butów w pozycji stojącej. To było straszne! Miałem 22 lata i zadatki na inwalidę. W aptece stanąłem na wagę, a ta pokazała mi 128,9 kg. Szok!
Źródło: Biegacz z północy
Zbliżały się wakacje, a wraz z nimi wyjazd do pracy za granicę. Stwierdziłem, że to najlepszy moment na zmiany. Powiedziałem sobie dość jedzenia fast foodów, chleba, słodyczy, ryżu, kaszy, makaronów itp. Innymi słowy, nie jemy węgli. Pilnujemy też, żeby nie objadać się na noc. Po 5 tygodniach wróciłem do kraju, stanąłem na wadze i co widzę? 116 kg! Jest dobrze, ale może być lepiej.
16 sierpnia 2011 roku wyszedłem pierwszy raz pobiegać. Zrobiłem w sumie 3 okrążenia po 800 metrów. Umierałem, ale byłem szczęśliwy. Szczęśliwy do tego stopnia, że postanowiłem skończyć również z paleniem. Zero papierosów! Zacząłem też jeść regularne posiłki. Na początku myślałem, że muszę się zamęczyć na każdym treningu. Dopiero później zdałem sobie sprawę, że te treningi to może też być przyjemność. Zacząłem nie tyle biegać wolniej, co nie przyspieszać wraz z poprawą kondycji. Na przełomie września i października wprowadziłem się na nową stancję. Tam też wyznaczyłem sobie nową trasę i biegałem 7 kilometrów na każdym treningu oraz 10 i więcej podczas niedzielnego wybiegania.
Bieganie spodobało mi się tak bardzo, że postanowiłem spróbować swych sił w zawodach. Wybór padł na II Bieg Politechniki Gdańskiej. Dystans 5 km nie wydawał się specjalnym wyzwaniem. W końcu dla mnie najważniejsze było ukończyć bieg. Kiedy na mecie dostałem medal… nie umiem tego opisać. To było coś fantastycznego. W dzieciństwie tyle grałem w piłkę nożną, siatkówkę, ale nigdy nie dostałem żadnego medalu. A tu pierwsze zawody i wracam do domu z medalem! To nic, że to medal za dobiegnięcie do mety, to nic, że ukończyłem zawody bliżej ostatniego niż pierwszego miejsca. Dla mnie liczył się tylko ten medal! [więcej…]
42,195 km do szczęścia
W najbliższą niedzielę Alicja i Michał staną na starcie 1. PZU Gdańsk Maratonu. Ich przygotowania i drogę do mety będziecie mogli śledzić w kronikach maratońskich w piątek, sobotę i oczywiście w niedzielę ok. godz. 19:10, po Wydarzeniach w Polsacie.
W żartach mówiłam znajomym, że moim marzeniem jest do 50 roku życia przebiec maraton - dawało mi to bezpieczny czas – w końcu to jeszcze 7 lat. Wtedy jednak natknęłam się na informacje o 1 PZU Gdańsk Maratonie - poczułam, że to nie przypadek. To chyba znak - najlepszy moment dla mnie, maraton w moim własnym mieście… Czuję, że jestem dobrze przygotowana, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Kiedy jednak myślę o 17-tym maja, odczuwam strach i ekscytację jednocześnie.
Przyjdź, kibicuj, pomóż hospicjum!
Zachęcamy wszystkich do kibicowania w niedzielę maratończykom. Wszystkie informacje na temat przebiegu trasy, zmian w komunikacji miejskiej i planowanych utrudnieniach w ruchu znajdziecie tutaj. Dla wszystkich, którzy w weekend odwiedzą halę Amber Expo, przygotowaliśmy zaś wiele atrakcji.
W sobotę i niedzielę będzie można Podzielić się kilometrem. Jak zawsze, za każdy km na bieżni, orbitreku czy rowerku przekazujemy 10 zł – tym razem na rzecz Hospicjum im. ks. Eugeniusza Dutkiewicza.
Bezpłatne badania i porady specjalistów. Przez cały weekend będą czekać na Was nasi lekarze-specjaliści: kardiolog, dietetyk, ortopeda, dermatolog. Zupełnie za darmo będzie można skorzystać z ich porad, zważyć się, zrobić EKG i określić wiek serca, zbadać poziom cholesterolu, glukozy czy wiek skóry i poziom nawilżenia.
Po raz pierwszy w Gdańsku zostanie zaprezentowana Mobilna PZU Trasa Zdrowia. To 7 instalacji treningowych: równoważnia prosta, poręcze, pachołki do slalomu, ławeczka do ćwiczeń mięśni brzucha, kłody równoległe, przeplotnia i specjalne urządzenie do rozciągania. Trasa będzie interaktywna, połączona z grą komputerową, dzięki temu będzie można odbyć wirtualny trening na jednej z PZU Tras Zdrowia w kraju. Przy każdej instalacji instruktorzy będą tłumaczyć i pokazywać nie tylko jak ćwiczyć, ale opowiadać o efektach, jakie dane ćwiczenie nam przyniesie.
Specjalne punkty kibicowania przygotowaliśmy na Targu Węglowym i na molo w Brzeźnie. Maratończykom kibicować będzie również Yared Shegumo i trener Janusz Wąsowski, których spotkacie także na pasta party w sobotę o 16:00. Zachęcamy do rozmów z mistrzem, który chętnie wesprze was radami przed startem.
„Jeśli chodzi o wynik – czy uda się czy nie - to tylko Bóg wie jak będzie” Yared Shegumo. Powodzenia wszystkim startującym w weekend w 3. PZU Maraton Lubelski i poznańskim Bieg Na Tak - Run of Spirit.
Posted by Pomoc to Moc - społeczna odpowiedzialność PZU on 8 maja 2015